poniedziałek, 15 kwietnia 2013

` Rozdział 4 '' To jest jak droga w ciemności. Wiem, że idę, ale nie wiem gdzie...''

   5:49
   Pakowałam złożone ubrania do walizki. Nigdy nie miałam dużo ciuchów, dlatego pakowanie poszło mi szybko. Walizka nie była dobrze pełna kiedy włożyłam wszystko co miałam w szafie i łazience. 
- Weźmiesz dla mnie autograf?-spytał Piotr, który cały czas patrzył co robię.
 - Chyba śnisz.- powiedziałam z zadziornym uśmieszkiem. 
- No proszę cię no!
- Zastanowię się.- odpowiedziałam mu i puściłam oczko.
   Ten ich menadżer zarezerwował mi bilety na 9:01 w Poznaniu. Mama specjalnie dla mnie wzięła jeden dzień wolnego i zawiezie mnie na lotnisko. Szkoda, że z Grondów do Poznania jedzie się 2 godziny samochodem. Dlatego właśnie musiałam wstać o 5:30 rano. Poszłam do łazienki, żeby zrobić makijaż i ubrać się. Ubrałam koszulę i krótkie spodenki. Uznałam, że w tym komplecie będzie mi wygodnie. Poprawiłam rzęsy tuszem. Przejechałam moim ulubionym błyszczykiem po ustach i byłam już gotowa.
- Kaja, chodź bo się spóźnisz!- krzyknęła z dołu mama.
- Już idę!- odpowiedziałam jej i wyszłam z łazienki. Walizkę do samochodu zaniósł mi Piotr, ale ja musiałam targać ciężki skórzany plecaczek. Ciężki był głównie dlatego, że był w nim laptop, część pieniędzy, zeszyt i telefon. Zeszłam  na dół. Czekała tam na mnie mama z kluczykiem w ręku.

 - Zaczyna się twoja wielka przygoda!- powiedziała z entuzjazmem.
- Dzięki.- odpowiedziałam jej i wyszłam z domu. Ona zamknęła drzwi, a ja usiadłam do samochodu. 
- Kaja, wiem że wyjeżdżasz dlatego jak chcesz możesz usiąść z przodu.- powiedział z uśmiechem mój braciszek.
- Dzięki.- odpowiedziałam wahając się.- Ale wciąż nie wiem co kombinujesz.
    7:01
   Po 30 minutach drogi...
 Siedziałam na fotelu trochę znudzona. Z moich słuchawek wydobywała się piosenka Coldplay. Powoli moje powieki zaczęły się zamykać.
  ~~  Szłam niepewnie po chodniku. Nie było przy mnie walizki i plecaka. Szłam przed siebie aż w końcu stanęłam. Przede mną nie było niczego. Po prostu biel. Zaczyna się robić ciemno. Biel po chwili jest czarna. Już nie stoję. Idę w stronę ciemności. Czuje dotyk na mojej dłoni. Nie widziałam niczego dosłownie niczego! Tylko czerń.~~

- Kaja!- krzyknęła moja mama. Otworzyłam pośpiesznie oczy. Stałyśmy na parkingu obok wielkiego lotniska.
- Mmm?- powiedziałam ciągle zaspana.
- Jesteśmy na miejscu.- odpowiedziała mi swoim milutkim głosem. Spojrzałam na godzinę. Na wyświetlaczu widniała godzina 8:31.
- Ok, już wychodzę.- mówiłam ziewając. Na lekko chwiejnych nogach doszłam do ławeczki w lotnisku. Mama poszła odebrać moje bilety. Krótko po tym musiałam iść do odprawy. Oczywiście uściskaliśmy się z mamą i Piotrem. Później siedziałam już w moim fotelu. Obok mnie były wolne miejsca. Mimo długiej drzemki w samochodzie, zaczęłam zasypiać.
   Londyn...
   Ktoś potrząsał delikatnie moimi ramionami. Otworzyłam oczy i zobaczyłam blond stewardesa.
- Dolecieliśmy już do Londynu.- powiedziała z angielskim akcentem. Wzięłam plecak i skierowałam się do wyjścia. Następnie pokierowano mnie po odbiór bagażu. Przyszłam w sam raz, ponieważ na taśmę właśnie zaczęły wpływać walizki. Ludzie zaczęli odchodzić, a ja ciągle stałam. W końcu taśma przestała się ruszać. Spojrzałam na mężczyznę, który był ubrany w strój z logo lotniska. 
- Nie ma więcej walizek?- spytałam już trochę oburzona.
-  Nie.  Twojej nie ma?- spytał. 
- Nie ma.
- Zaczekaj tu chwilę.- powiedział i wszedł do pokoju niedaleko. Po chwili wyszedł z niego i podszedł do mnie.
- Niestety, więcej walizek nie ma.- podał mi karteczkę i długopis.- Niedługo zadzwonimy i oddamy albo walizkę, albo pieniądze za nią.
 - Ok.- powiedziałam i zaczęłam pisać starannie mój numer telefonu. Wyszłam z punktu odbioru bagaży i skierowałam się do wyjścia. Wyszłabym, gdyby nie facet z karteczką z moim nazwiskiem.
- Dzień dobry.- powiedziałam gdy stałam już centralnie przed nim.
- Cześć. Paul Higgins- powiedział z uśmiechem i podał mi dłoń a ja ją uścisnęłam.
- Miło mi.
- Chłopcy są w samochodzie.- powiedział i poszliśmy w stronę samochodu.
- Chwila, gdzie twoja walizka?- spytał nagle.
- Zaginęła. Będą dzwonić.- uspokoiłam go. Później doszliśmy do dużej czarnej limuzyny, z której wyszło trzech chłopaków.
- Twoja piosenka była rewelacyjna.- powiedział blondyn.
- Dziękuję.- powiedziałam z uśmiechem i spojrzałam na mulata który był odwrócony i miał przy uchu telefon.
- Skąd bierzesz taką inspirację?- spytał ten w loczkach.
- Z życia.- powiedziałam a oni mnie uścisnęli. To było całkiem miłe. Później dojechaliśmy do dużego, białego domu. Moja przygoda się zaczyna...

_______________________________________

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam ale ciągle mi czegoś brakowało.  Teraz sobie palec oparzyłam o spirale w piekarniku i mam krawą dziurę na zgięciu palca :( . Mam nadzizeję, że się podoba i dziękuję za 105 wejść ( niestety nie zobaczyłam jak było 69 :/ ) i 2 komentarze :)

1 komentarz: